Niektóre książki po prostu się podobają. Bez problemu możemy zauważyć ich wady, ale pomimo tego jest w nich coś dzięki czemu czytamy je z przyjemnością i równie chętnie polecamy innym. Taką właśnie pozycją jest Dom wschodzącego słońca Aleksandry Janusz. Autorka opisuje dość proste historie, rozgrywające się w niespecjalnie odkrywczym świecie, a pomimo tego trudno się od jej książki oderwać.
Na tę pozycję składa się kilka historii opisujących przygody magów z miasta Farewell. Każda z nich stanowi odrębną całość i może być czytana samodzielnie jednakże są one połączone postaciami bohaterów oraz ułożone w kolejności chronologicznej. W czasie pomiędzy poszczególnymi opowiadaniami jest jednak dużo białych plam, które mogą pozwolić autorce na dopisanie kolejnych opowieści.
Świat przedstawiony przywodzi nieco na myśl Harryego Pottera. Podobnie jak w powieści Rowling nasza rzeczywistość przenika się ze światem magii. Mieszkańcy tego drugiego zwykle dbają o to by szarzy ludzie nie mieli pojęcia o istnieniu nadprzyrodzonych stworzeń. Na szczęście książka nie jest plagiatem przygód młodego czarodzieja. Fabuła kolejnych opowiadań nie przypomina przygód rozgrywających się w Hogwarcie. Również sama mechanika działania magii jest zupełnie odmienna niż w twórczości Rowling. Podobieństwa więc kończą się tylko na ogólnym koncepcie świata.
W Farewell znajduje się tytułowy Dom Wschodzącego Słońca – miejsce gdzie kilkoro magów trzyma się nieco na uboczu względem większości innych czarodziejów. W pierwszym z opowiadań młoda Eunice dowiaduje się, że posiada talent magiczny i trafia do tego domu. Druga i trzecia historia koncentrują się bardziej na innych magach – Gabrielu oraz Lloydzie Darku. Książkę kończy najdłuższy tekst (wypełniający około jej połowy), w którym autorka dużo równomierniej koncentruje się na poszczególnych postaciach jednak w centrum historii ponownie znajduje się Eunice.
Dom Wschodzacego Słońca pisany jest lekkim stylem. Książkę czyta się przyjemnie i szybko. Język nie jest specjalnie ozdobny i nie zachwyca, ale dzięki temu staje się łatwy w odbiorze. W tekście pojawiają się liczne fragmenty utworów śpiewanych przez jednego z bohaterów. Taki zabieg może czasami nużyć, ale na szczęście Aleksandra Janusz wplata fragmenty piosenek w taki sposób, że czyta się je z przyjemnością zamiast narzekać na to, że psują one dynamikę opowiadanych historii.
Po lekturze książka pozostawia w nas uczucie niedosytu. Chciałoby się poczytać więcej. Brakuje nam informacji o wcześniejszych latach działania Domu Wschodzącego Słońca. Ponadto część z bohaterów jest tylko wspomniana z imienia i praktycznie nic o nich nie wiemy. Niedosyt może być też związany z faktem, że powieść lepiej, niż zbiór opowiadań, pozwoliłaby się zanurzyć w świat przedstawiony.
Dom Wschodzącego Słońca nie jest na pewno najlepszą ani najbardziej oryginalną pozycją na polskim rynku. Jednak pomimo tego od pierwszej do ostatniej strony przykuwa uwagę czytelnika i doskonale sprawdza się jako lekka rozrywkowa książka. Jak tylko będę miał taką możliwość poczytam kolejne historie o Farewell i jego mieszkańcach,a na razie mogę je tylko polecić innym.
Autor: Aleksandra Janusz
Wydawca: BookRage
Kama said:
Też kupiłam ten pakiet. Nie była to książka, którą chciałam przeczytać.
Czytając opis na Bookrage i twój, mam wrażenie jakby to były inne książki. „Pierwsi magowie przybyli do miasta Farewell w czasach, kiedy na parkietach królował charleston, a alkohol można było kupić wyłącznie na czarnym rynku. Od tamtej pory minęło niemal sto lat, a oni nadal tutaj są. Nie wyłowisz ich jednak z tłumu. Z pozoru niczym nie różnią się od zwykłych ludzi. Żyją na granicy dwóch światów, chroniąc śmiertelników przed nieznanym.” Nie sugeruje to zbytnio Harry’ego Pottera… Bardziej jak coś w stylu Harry’ego Dresdena, którego mam w końcu zamiar przeczytać po wielokrotnym obejrzeniu serialu.
Bardziej Potterowe zapowiada się „Odnaleźć swą drogę” choć nie zaprzeczę, że była to jedna z książek, dla których kupiłam pakiet. Bo mam nadzieję na jakieś smaczki religioznawcze.
Alqua said:
Moim zdaniem „Dom wschodzącego słońca” ma bardziej Potterową konstrukcje świata. Tutaj magowie żyją w tajemnicy przed zwykłymi ludźmi. Tutaj zwykła dziewczyna dowiaduje sie, ze jest magiem i to zmienia jej życie.
„Odnaleźć swą drogę” ma zupełnie inny świat. Tu ludzie pozbawieni mocy wiedzą o istnieniu czarodziejów. W warstwie fabularnej jest to co prawda bardziej podobne do Pottera bo akcja rozgrywa się na magicznym uniwerku.
W wypadku obu książek fabuła i akcja niespecjalnie przypominają Harryego.
Kama said:
To się oszukałam na wpisie z BR. 😛
To dobrze, że nie przypominają HP. Dzięki za informacje. 🙂