Życie marginesu społecznego w minionych wiekach to ciekawy i często zaskakujący temat. Książka Michała Rożka i Jana Kracika – Hultaje, złoczyńcy, wszetecznice w dawnym Krakowie opisuje pokrótce sytuację tej części społeczeństwa w historycznej stolicy Polski. Co ciekawe autorzy do marginesu zaliczają nie tylko wszelkiej maści przestępców, ale też i innych ludzi, którzy z różnych powodów nie wpasowywali się w typowy obraz mieszczanina.
Twórcy podzielili swoje opracowanie na kilka części. Na początku przedstawili pokrótce obraz miasta na przestrzeni omawianych lat – aż do końca XVIII wieku. Dalej opisane jest jak społeczeństwo traktowało osoby wyłamujące się z jego ram i wreszcie jak działał system prawny. Potem kilka rozdziałów poświęconych jest przedstawieniu poszczególnych grup ludzi będących tematem tej rozprawy. Pracę zaś zakańcza krótki rozdział ponownie opisujący więzi społeczeństwa z marginesem i rolę religii w życiu tego ostatniego.
Z całego opracowania wyłania się dość ciekawy obraz mieszkańców dawnej Polski. Widzimy pewne lęki i ograniczenia, jakie społeczeństwo samo sobie stawiało. Pokazana jest szeroka gama hipokryzji towarzysząca zjawisku prostytucji. Zauważyć możemy wpływ kościoła i religii. Objawia się on nie tyle w postaci opisu praktyk religijnych czy modlitewnych, ile bardziej w omówieniach więzi pomiędzy żebrakami, a kościołem oraz wpływu, jaki instytucje kościelne miały na resztę społeczeństwa. Zaskakiwać może, że wbrew powszechnemu mniemaniu kościół w Krakowie nie był wielkim orędownikiem palenia czarownic na stosie. Jan Kracik i Michał Rożek wskazują wręcz na przypadki, gdy księża krytykowali ludzką chęć do takiego traktowania niewinnych kobiet. Nieco przeraża surowość prawa w Polsce. Bardzo wiele przewin było karanych śmiercią, a okoliczności łagodzące nie były przez prawo uwzględniane. Pociesza nieco fakt, że w późniejszych czasach myśliciele nad Wisłą podważali sensowność takiego stanu rzeczy, a echa ich przemyśleń wyraźnie widoczne są w prawie i postawach społeczeństwa w dniu dzisiejszym.
Książka dobrze sprawdza się jako źródło elementarnej wiedzy o istotnej, acz czasem pomijanej części społeczeństwa. Oprócz ogólnego opisu poszczególnych grup marginesu zawiera też sporo ciekawostek dotyczących prawa w dawnych wiekach, czy też ogólnie sposobu działania państwa i miasta. Język, jakim jest napisana, jest w większości na tyle prosty, że pracę tę czyta się z zaciekawieniem, a nie znudzeniem. Liczne cytaty z zachowanych dokumentów nadają temu opracowaniu zarówno wiarygodności, jak i kolorytu. Bardzo często pojedyncze zdanie wyciągnięte z archiwów sądowych niesie olbrzymią ilość informacji o naszej przeszłości.
Nie ma jednak róży bez kolców. Zarówno w cytatach z epoki, jak i w komentarzu do nich, pojawiają się słowa czy nawet zdania po łacinie. Często są to wyrażenia dość proste, tudzież ich znaczenie jasno wynika z kontekstu. Jednak równie często ich znaczenie nie jest oczywiste. Autorzy niestety nie zamieścili nigdzie tłumaczeń, w związku z czym czytelnik skazany jest na własną znajomość łaciny lub na wykorzystywanie zasobów internetu. Oczywiście można stwierdzić, że jest to winą systemu edukacji, że języki klasyczne nie są nauczane w szkole, ale faktem jednak pozostaje, że dla współczesnego czytelnika tłumaczenie języka starożytnego Rzymu jest wskazane, a śmiało można nawet stwierdzić, że konieczne.
Hultaje, złoczyńcy, wszetecznice w dawnym Krakowie to dobra pozycja dla osoby chcącej zgłębić swoją wiedzę o marginesie społecznym w czasach historycznych. Zawiera opis różnych grup ludzi, w tym studentów, których przewiny w czasach współczesnych są prawie niewinne, jeśli porównać je z żackimi wyczynami z wieków XVI-XVIII. Chociaż książce można zarzucić pewne rzeczy, to jednak jest to świetne opracowanie, które zarówno uczy, jak i dostarcza dużo przyjemności.
Autorzy: Jan Kracik, Michał Rożek
Wydawca: Petrus
Książka na stronie wydawcy
Recenzja bierze udział w wyzwaniu Polacy nie gęsi